Rozdział 1 "Opowieść o czterech rodach"

Rozdział pierwszy "Opowieść o czterech rodach"


     Wybiła ósma rano. Nad cichym miasteczkiem Cambridge, położonym we wschodniej części Anglii słońce zdążyło wznieść się i rozjaśnić swoim promieniem pokój nastoletniej dziewczyny. Charlotte, bo tak miała na imię, obudził dzwonek budzika. Powolnym ruchem wyłączyła ręką alarm, zakryła głowę poduszką i powróciła do wczesnej czynności .
      Po kilku dobrych minutach do jej pokoju wparowała niezadowolona matka .
 Była to zazwyczaj pogodna i wesoła kobieta , mająca na karku grubo po trzydzieste . Dzisiaj widząc , że jej córka jeszcze nie zdążyła się obudzić i cokolwiek zrobić wpadła w dziki szał .
- Charlotte ! Do jasnej ciasnej ! Wstawaj ! Bo przez ciebie spóźnimy się na samolot ! - wykrzykiwała wymachując rękami . Blond proste włosy spływały po ramionach kobiety , a w jej zielonych oczach można było dostrzec nutkę wściekłości . Miała na sobie pomarańczową bluzkę i długą spódnicę w kwiaty , jak typowa artystka .
    Natomiast dziewczyna ani drgnęła .
- Charlotte ! - krzyknęła i ściągnęła kołdrę z nastolatki . Ta pół przytomna spojrzała morderczym wzrokiem na mamę .
- Wygrałaś .Wstaję  - powiedziała znudzonym głosem Charlotte i chcąc nie chcąc , skierowała się do łazienki przeciągając się .
- Za dziesięć minut widzę cię w samochodzie ! - krzyknęła ostrzegawczo jeszcze kobieta i wyszła z pokoju .
- Jasne , jasne ...
     Nastolatka miała wszystkie ciuchy naszykowane wczoraj i położone na komodzie , więc zyskała na czasie . Ubrała się w czarne szorty obite na kieszeniach ćwiekami , białą bluzkę z różowym krzyżem w panterkę oraz ciemne trapery . Prawy nadgarstek przyozdobiła bransoletkami z tym samym zdobieniem jak na spodenkach  , aby ukryć bliznę . Rodzice jej wmawiają , że ten znak ma od urodzenia , jednak ona w to nie wierzy . Twierdzi iż zrobili jej tatuaż jak była niemowlakiem , ale czy to możliwe ? Pewnie siedzieliby już za kratkami .  "Znamię" ma kształt serca i jest zielone . Ma odcień soczystej limonki i nigdy nie straciło swej barwy .  Charlotte nienawidzi jej , a także wstydzi się tej " nadzwyczajności " , bo do cech normalnego człowieka raczej nie można tego przydzielić . Zazwyczaj chowała ją przed rówieśnikami w szkole pod długą bluzką albo zakrywała ją bransoletkami . Raz została przyłapana w drugiej klasie podstawówki przez nauczycielkę od w-f . Ta skłamała że to jest tatuaż ... W końcu tak myślała . Po tym fakcie została przez wszystkich wyśmiana i nazwana "dziwaczką" . Plotka o jej tatuażu rozeszła się po całej szkole .  Ten pseudonim utrzymywał się do końca gimnazjum , ale nie tylko znamię było powodem do wyśmiewania . Charlotte zawsze wyróżniała się od innych . Miała inny styl ubierania się , sposobu postrzegania świata , słuchała innej niż wszyscy muzyki i ceniła swoją wartość - nigdy nie wybaczyła osobie , która ją wyśmiała . Wtedy zazwyczaj wkraczała w bójki i potem prosto na dywan dyrektora . Po prostu taka była , nie lubiła wtapiać się w tło i udawać inną dziewczynę niż nią jest . Rzadko ktoś ją akceptował . Jednak znalazła się jedyna osoba , która akceptowała  Charlotte i uważała znamię za zupełnie coś zwyczajnego . A był nim Nicolas - przystojny chłopak o czarnych włosach , który zawsze ją wspierał , pogadał i pomagał w sprawach kryzysowych . Niestety niedawno , dwa miesiące temu , przeprowadził się do Calliforni - NA STAŁE . To był dla niej cios , prosto w serce . Straciła jedyną osobę , dzięki której mogła być sobą . Musiała się zadowolić towarzystwem swojej rodziny , która była zawsze dla niej wsparciem . Nie było jednak tak źle . Pomagała mamie w pracy malarza . Podsuwała jej pomysły , a czasem sama pozowała do portretów . Często także była asystentką w gabinecie stomatologicznym ojca , który miał strasznie dużo klientów .
     Zostało pięć minut do wyjazdu . Charlotte uczesała starannie długie, brązowe loki , które odziedziczyła po ojcu . Umyła twarz oraz zęby i machnęła kilka razy maskarą po rzęsach . No teraz wyglądam jak człowiek - pomyślała żartobliwie. Popatrzyła przez chwilę na swoje odbicie w lustrze . Jej zielone oczy , takie same jak matki , pasowały do jej blizny . Natomiast skórę miała nieskazitelnie jasną  . Jakoś nigdy nie przepadała za słońcem ...


     Wzięła jeszcze swój telefon do kieszeni i spojrzała pożegnalnie na swój pokój . Na czerwonych ścianach wisiały plakaty różnych zespołów rockowych oraz fotografie , na których przeważnie znajdowała się ona z Nicolasem . Łóżko z szarą pościelą , szafa z lustrem w kształcie łezki , biurko , niegdyś zawalone książkami i esejami do szkoły , komputer , dywan ...
- Będę tęsknić - stwierdziła i wyszła z pokoju , zamykając za sobą drzwi .
     Weszła do żółtego ferrari i usiadła na miejscu pasażera obok swojej młodszej siostry Megan , która założyła dzisiaj odświętną , różową sukienkę w szkocką kratę . Siedmiolatka mając blond włosy upięte w warkocz siedziała spokojnie , trochę senna , przypięta pasami do fotelika , mocno przytulona do swojego ulubionego misia Lolę . Charlotte uśmiechnęła się na widok Meg i wyciągnęła odruchowo Mp3 .
- No to ruszamy ! - powiedział z entuzjazmem ojciec . Odpalił auto i ruszyli w drogę . Megan zdążyła smacznie zasnąć , a Charlotte odpłynąć w krainę muzyki .



~***~
     Po trzech godzinach jazdy cała rodzina Collins'ów znajdowała się na lotnisku . Było ogromne zamieszanie , dużo ludzi , gwar , hałas ...
- Achh.. jak ja nie lubię takich zatłoczonych miejsc !  - burknęła pod nosem Charlotte , krzyżując ręce na piersiach . Popłynęło kilka przekleństw z jej strony gdy ktoś ją niechcący szturchnął , przy czym przewróciła się na tyłek .
- Prze-prze-prze-praszam - powiedział brunet z grzywką na bok, ubrany w skórzaną kurtkę i glany . Podając jej rękę , pomógł stanąć na nogi .
 Nastolatka zauważyła na jego nadgarstku duży , srebrny zegarek , który po sekundzie mignął niebieskim światełkiem , jakby miał go przed czymś ostrzec . Dziewczyna przetarła oczy . Pewnie mi się przewidziało - pomyślała - to na pewno przez dzisiejsze niewyspanie się - stwierdziła i zanim się obejrzała , chłopca z zegarkiem już nie było .
  Szkoda , był całkiem w moim stylu , noo.. i był całkiem w porządku i zachował się fair .
   Charlotte spojrzała w prawą stronę . Na walizce siedziała samotnie Meg wtulona w swoją maskotkę , a obok niej rodzice cicho dyskutowali z pilotem . Mężczyzna był ciemniejszej karnacji i miał na sobie obowiązkowy mundur , w kolorze khakim . Rozmawiali zawzięcie , i jakby ostrożnie , bojąc się aby ktoś ich nie usłyszał . Po chwili podał im bilety i jakby nic odszedł . To dziwne , czy on nie powinien teraz być w samolocie i sprawdzać pokład ?
     Do lotu została niecała godzina . Nie zadawając rodzicom setki pytań na temat dziwnej sytuacji , Charlotte wyciągnęła z czarnej torebki z ćwiekami , gdzie miała zapakowane wszystkie rzeczy potrzebne do podróży , mleczną czekoladę . To była jej ulubiona - Magnat . Zawsze ją kupowała w sklepie obok szkoły i dzieliła się nią z Nicolasem . Tak , to były dobre czasy - pomarzyła nastolatka , rozrywając opakowanie - wagary pod schodami trybun , spacery po torach kolejowych , pikniki na łące ... i zawsze zabieraliśmy tą czekoladę . Ale teraz tam jej nie kupie , to inny kraj , inne zwyczaje , trudno będzie mi się tam przyzwyczaić . Ugryzła kawałek i rozkoszowała się niesamowitym smakiem słodyczy . Czasem się zastanawiam czy ta czekolada nie jest zaczarowana , ale to byłoby śmieszne , bo przecież magia nie istnieje ! - zaśmiała się w duchu Charlotte i usiadła na dużej , brązowej walizce obok prawie nieprzytomnej Megan .
     Godzina szybko zleciała . Charlotte zajęła siedzenie w samolocie przy oknie obok swojej mamy . To był pierwszy lot nastolatki , więc zielonooka trochę się stresowała . Zawsze miała lęk do samolotów , ponieważ panicznie bała się katastrofy . Wdech i wydech - powtarzała sobie - musisz być silna . Wyjęła książkę pt."W blasku księżyca" z czarnej torby i wciągnęła się w lekórę , tylko po to aby zapomnieć o swoim lęku . Tuż obok niej mama wczytała się w kolorowy magazyn z pomysłami dla artystów . Lot mijał spokojnie , bez żadnych komplikacji . Charlotte wciągnięta w losy bohaterów i zapomniała o świecie , który ją otaczał .
    Po piętnastej wylądowali na lotnisku w ...Warszawie w Polsce . To był piękny kraj o niesamowitych zabytkach , kolorowej kulturze i wyśmienitych potrawach . Rodzina Collinsów właśnie przyjechała na wakacje do małej wsi - Malikowa . Tam mieszkała babcia Charlotte - Eufemia . Staruszka zawsze miała pełno szalonych pomysłów , jej dom był pełen kolorowych inspiracji , lubiła eksperymentować z przyprawami co wychodziło jej zawsze perfekcyjnie , a na wieczór przy kominku opowiadała ciekawe , zazwyczaj fantastyczne historie . Córka Eufemii to mama Charlotte . Hope , bo tak się nazywała , odziedziczyła wyobraźnię , którą zazwyczaj pokazywała przez siebie namalowanych obrazach . Zawsze zachwycała swoimi dziełami klientów , a ich miała dość sporo .
    Wieczorem dotarli w końcu z utęsknieniem do babci Eufemii . Domek miała malutki , drewniany , a przykrywał go bluszcz . Wszędzie dookoła było zielono , a w ogródku kwitły piękne , kolorowe , egzotyczne kwiaty . Obok był również sad z drzewami owocowymi i ławeczka , gdzie była miejscemuśmiechnięta od ucha do ucha babcia Eufemia . Miała krótkie siwe włosy z fioletowymi pasemkami , okulary w rażąco różowych oprawkach , szarą indyjską bluzkę z pomarańczowym obiciem  , szal , spodnie dzwony i sandały . Wszyscy wysiedli z auta i pobiegli aby przywitać i uściskać staruszkę .
odpoczynku i relaksu . Kiedy przyjechali pod domem czekała
- Jaka już dorosła z ciebie panna - powiedziała puszczając oczko , a potem uściskała Charlotte . Pachniała cudownie , perfumami o zapachu kwiatów lotosu . Charlotte nie zdążyła odpowiedzieć , bo staruszka ogłosiła z entuzjazmem ;
- Zapraszam na kolację
    Wszyscy chętnie weszli do środka , wyczuwając intensywny zapach z kuchni . Zajęli miejsca w jadalni przy stole w stylu marokańskim , a zaraz na talerzach pojawił się bigos .
 Najlepszy bigos na świecie , domowej roboty babuni .
    Następnie każdy zajadał się pierogami z truskawkami . To ulubione danie Megan . No tak babcia trafiła w dziesiątkę !
- A na deser dla drugiej wnusi przygotowałam szarlotkę , dla Charlotte - powiedziała żartobliwie .
   Ach ta babcia , zawsze zostanę jej małą "Szarlotką" . Zawsze mnie tak nazywała i chyba tradycji nie zmieni .
~***~
 - No to co ... może czas na historie ? - spytała się Eufemia , gdy wszyscy już zdążyli zjeść - dzisiaj opowiem legendę ...
 - Mamoo ... - zawahała się Hope - wszyscy są wyczerpani
- Ja tam mogę posłuchać - wtrąciłą się Charlotte
- O , widzisz ? Jednak mam swoich stałych , nie znudzonych słuchaczy - powiedziała entuzjastycznie babcia - jak chcesz córciu to idź się połóż
- Niech stracę - burknęła Hope
- To ja skorzystam z propozycji - wstał ojciec dziewczynek - Meg , już pora iść spać - powiedział do blondynki , która po chwili posłusznie poszła na pokoju  który był dla niej przygotowany.
- Widzę że tylko Hope i Charlotte wysłuchają . No to tak - westchnęła - Szesnasty wiek był wiekiem strasznym , ale także przełomowym . Oczywiście nie dla ludzi , tylko postaci magicznych . Każda rasa uważała że jest najlepsza i inne traktowała za gorsze . Wampiry zaczęły się coraz bardziej ujawniać , coraz częściej słyszano o ludziach zimnokrwistych i nowych mordach w świecie śmiertelników . Wilkołaki zostały masowo zamykane do więzienia czarodziejów . Coraz częściej przyłapano czarodziejów na uprawianiu magii przez ludzi i zaczęto ich masowo łapać i rzecz jasna .. palić na stosach . To był straszny okres dla wszystkich istot nadmagicznych , nie mieli gdzie się chować , uprawiać magii i wszystkie rasy żyły w niezgodzie . I wtedy genialny , wielki , znany w dziejach magii , elf - Drappomer chciał pogodzić wszystkie rody ; Elfy , Wampiry , Wilkołaki i Czarodziei . Udał się więc z dobrą intencją do każdego wodza rasy . Miał dobre serce i podejście . To była rzecz jasna osoba charyzmatyczna , więc łatwo złapał z nimi kontakt i szybko się z nimi porozumiał .  Po krótkim czasie wszyscy podpisali kompromis na podstawie tolerancji . Wilkołaków uwolniono z więzienia , wampirom zrobiono specjalne pierścionki o magicznej mocy , dzięki czemu mogli wychodzić na słońce i nie mieli ochoty na ludzką krew ale na zwierzęcą . Aby wszystkie rody miały swobodę , i miejsce do uprawiania magii wodzowie czterech rodów złączyli siły i stworzyli magiczne i wolne miasteczko położone w Anglii . A nazwali go Drappe , na cześć Drappomera , bo gdyby nie on nie doszłoby do zjednoczenia ras . Tak to ważna legenda , każdy czarodziej na świecie powinien ją znać !
- Wow babciu ale ty masz wyobraźnię - stwierdziła Charlotte i ziewnęła - na mnie już czas . Idę się położyć , jestem wykończona ...
- Magicznych snów Szarlotko - powiedziała Eufemia . Kiedy było słychać trzask zamykanych drzwi po chwili szepnęła do Hope - Czemu ona się tak dziwnie zachowuje ? Przecież ona jest ...
- Możemy porozmawiać gdzieś indziej ? - spytała się Hope
- Ależ oczywiście , jeżeli to coś ważnego ...
 Obie wstały od stołu , i udały się do kuchni przymykając drewniane drzwi .
- No co chciałaś mi powiedzieć ? - powiedziała podejrzliwie
- Bo..boo ..
- Hmm ?
- No bo my nie powiedzieliśmy Charlotte kim jest !
- Że co ?!
-Nie słyszałaś ? Nie powiedz..
- Słyszałam ! - przerwała - Jak mogliście do tego dopuścić ? Ma prawo wiedzieć kim jest ! - krzyknęła oburzona staruszka
- Ale to nie takie łatwe ..
- A łatwo żyć piętnaście lat oszukanym ? Przez piętnaście lat nie dowiedziała się prawdy ! A znak ?
- Nie rozmawialiśmy z nią na ten temat . Jest wkurzona za to , myśli że jak była mała to zrobiliśmy jej tatuaż !
- A nowa szkoła ? A władze Zeinab ? Nawet nie wie w jakim niebezpieczeństwie jest ona i my wszyscy ... Nie wie dlaczego tutaj przyjechała i na pewno nie wie że zostanie tu na stałe . Słuchaj córciu , daję Ci tydzień . Tydzień do powiedzenia jej prawdy . Potem przeprowadzimy się do Drappe , pójdzie tam do szkoły , pokażemy jej nasz świat , nauczy się obrony przed Zeinab ...
- Dobrze mamo , a wiesz gdzie jest Drappe ?
- Kuzyn Gendeguz ma nam dać odpowiedź niedługo . Ponoć wprowadzono nowe przepisy i środki ostrożności . Jak na razie masz spełnić misję .
- Trudną misję -mruknęła pod nosem Hope .

___________________________________________________________________________________
 Oto pierwszy rozdział :)) Trochę nudny , bo dużo opisów , mało dialogów , ale obiecuję że wszystko się zmieni ! Kolejne rozdziały będą ciekawsze , i jeżeli chcecie dłuższe ;)) Charlotte i Megan są dodane do "bohaterów" w zakładce pod nagłówkiem :)
 Zapraszam na następny rozdział , który pojawi się góra za trzy dni . Będzie ciekawie ^^ Ale warunkiem są komentarze pod tym postem :) Dowiecie się  kim jest bohaterka , Gendeguz ... :) Warto zajrzeć :)

10 komentarzy:

  1. Świetny początek :)
    Dzięki za komentarz na moim bloogu,
    pozdrawiam, Alice

    e-watson.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny pomysł.Czekam na następne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne:3
    A ta dziewczynka jakie ma oczy *.*

    sali-pno.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie nn, zapraszam :)
    PS: czekam na następny rozdział :D

    e-watson.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się bardzo Twój styl, od ilu lat już piszesz? PS Byłam w Cambridge i naprawdę cudowne miasto ! Polecam każdemu jego odwiedzenie :)
    http://quitenormally.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, cała ta sprawa z "tatuażem"z tym kim jest Charlotte, to jak się zachowuję już uwielbiam tą postać:) Świetna babcia, świetnie piszesz, wyobraźnia i imiona coś pięknego:) Widzę że wpadł kolejny rozdział, zaraz się za niego biorę. Przepraszam że teraz odpisuję, chętnie obserwuję i pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach! A już myślałam, że przeczytam to opowiadanie ;x Niestety, dopóki nie usuniesz spacji sprzed znaków interpunkcyjnych, nie otrzymasz mojej opinii. Ba! Nawet tego nie przeczytam. Tak więc, proszę bardzo, popraw to, a obiecuję zjawić się ponownie.
    Wymagająca Liska ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawie się zapowiada, czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. 37 year-old Environmental Tech Cale Borghese, hailing from Listuguj Mi'gmaq First Nation enjoys watching movies like Donovan's Echo and Dowsing. Took a trip to Belovezhskaya Pushcha / Bialowieza Forest and drives a RX. uwielbiam to

    OdpowiedzUsuń

Każdy czytelnik pozostawiający ślad po sobie w postaci komentarza , daje mi wielkiego kopa do pisania :) Możecie zadawać pytania , wątpliwości , nawet własne pomysły , które chcielibyście przeczytać :)